Izba Regionalna


Po skończonej II wojnie światowej w roku 1945 moi bracia wyjechali do szkół średnich, a ja rozpoczęłam naukę w szkole podstawowej w Imbramowicach. Najgorsze były dla nas długie wieczory zimowe, na które mamusia wpraszała się do ciepłego mieszkania sąsiadów – państwa Marii i Stanisława Zadęckich z kołowrotkiem i ze mną. Panie przędły wełnę a ja czytałam. Kołowrotek w Izbie Regionalnej przypomną mi te urocze wieczory.

Karbidówka i lampa naftowa przypominają mi sceny dojenia krów i wieczornego karmienia zwierząt przez ciocię Józie Domagałową, p. Marię Zadęcką i p. Stefanię Nowicką. Chomąto, orczyk, koło i podkowa kojarzą się z gospodarskimi czynnościami wykonywanymi przez wujka Piotra Domagałę, który ubierał koniowi chomąto, zapinał orczyki i do tego brony lub wóz kołowy drabiniasty albo półkoszki lub skrzynie w zależności od potrzeby. Koń musiał być podkuty przez kowala podkowami, nie skaleczył kopyt.

Pralka do balii kojarzy mi się z wielkim praniem cioci Józi. Bieliznę pościelowa i osobistą zamaczało się dzień wcześniej w letniej wodzie z dodatkiem sody kaustycznej, a nazajutrz mydliło się szarym mydłem na poprzecznie falistej obramowanej blasze stanowiącej pralkę i szorowało się o nią praną rzeczą. Potem następowało płukanie, krochmalenie i wieszanie na długich licznych sznurach w słoneczny dzień. Część rzeczy, głównie płóciennych gotowało się w olbrzymim garnku, aby przywrócić im dawna biel.

Ręczny magiel z wałkiem przypomina mi maglowanie przez moja mamusię, która tak idealnie nawinęła i wymaglowała pościel, że wyglądała jak spod żelazka. Prasa do sera w mojej pamięci została związana z p. Maria Wyjadłowską, która robiła sery i pachnące żółte masło – wyśmienite. Kosa kojarzy mi się głównie ze żniwami podczas których wujek Piotr kosił zboże, a ciocia Józia, mamusia, kuzynki i ja odbierałyśmy wiązały i stawiały w snopy. Natomiast oficerki przypominają mi wyskubki; po skończonym skubaniu pierza, w środku dolnej kolonii, gdzie tańczyła bardzo ładna Terenia ze swoim narzeczonym. Obydwoje byli w oficerkach i tańczyli „Polkę”, chwilami unosili się podczas tańca w powietrzu. Byłam tym zachwycona.

Patrząc na strój krakowski widzę procesje: rezurekcyjną, Bożego Ciała, w uroczystość świętych Piotra i Pawła w klasztorze sióstr Norbertanek, w których brałam czynny udział – jako mała dziewczynka sypałam kwiaty przeważnie w parze z Ninka Banysiówną z Glanowa. Jak spojrzałyśmy na siebie to pękałyśmy ze śmiechu do dzisiaj nie wiemy dlaczego. W strojach krakowskich sypały kwiaty również moje kuzynki: Hela, Iza i Lucyna, a potem Madzia, Rysia i Bożena.

Bardzo dobrze się stało, że Izba Regionalna powstała, bo można w niej pozostawić tamten miniony okres czasu i ten, w którym aktualnie żyjemy. Każdy z nich będzie wspomnieniem dla tych, którzy go przeżyli i lekcją historii o kulturze i obyczajach mieszkańców Imbramowic dla młodszych pokoleń.

(Zofia Ziarkowska)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *